poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 2 :


- Zayn !- Yaser przyszedł do naszego pokoju i oparł się o framugę.
- Tak tato ?
- Rozpakowałeś już wszystkie pudła ?
- Już kończę, Liam mi pomaga.
 Pomagałem mu tylko dlatego, że mama mnie o to poprosiła, ale on się rozpychał, może ten pokój nie był wielki, ale we dwójkę spokojnie powinniśmy się zmieścić, a jednak nie udało nam się to, ponieważ „mój brat” (jak to okropnie brzmi) ma tyle rzeczy, że ledwo pomieścił połowę z nich w swojej szafie. W teorii mieliśmy mieć po połowie pokoju, w praktyce, wychodzi na to, że ja mam 1/3.
- Jak miło z twojej strony Liam – uśmiechnął się do mnie chłopak mamy.
- Nie ma za co- powiedziałem to z wielką trudnością w gardle i spróbowałem się uśmiechnąć, ale chyba nie jestem najlepszym aktorem, na szczęście na Yaser’a to wystarczyło.
- Zostawiam was samych chłopcy- powiedział „tato” i wyszedł z pokoju.
 Kiedy ogarnęliśmy już cały pokój, było około 14. Zayn wyjął swojego laptopa i położył się na swoje lóżko. W tym momencie usłyszałem dźwięk mojej komórki, ktoś przysłał mi sms, to był Louis, napisał : „Jest już u cb braciszek ? :D”, na co odpisałem mu : „niestety L ”. Zayn zaciekawił się tym i spytał się mnie :
- Ej ty kujonie, z kim tak piszesz ?
- Może trochę grzeczniej- warknąłem na niego.
- Wyluzuj trochę, jaja sobie z ciebie robię, nie bierz tego na poważnie. o jak powiesz mi kto ?
- Mój przyjaciel Louis.
- To świetnie, ale żeby było jasne do mojego pokoju go nie wpuszczasz- i zrobił groźną minę .
- Niby czemu, to jest też mój pokój- wkurzyłem się na niego.
- Tak, ale nie wiadomo co to za chłopak, jeszcze mi coś z pokoju zabierze, czy coś.
- Nawet go nie znasz!- wybuchłem i wybiegłem z pokoju.
 Z tego co zauważyłem nawet nie pobiegł za mną i dobrze, mam go po dziurki w nosie.
  Nagle ktoś objął mnie od tyłu w pasie, to był mój najlepszy przyjaciel Louis, fajnie, że przyszedł, nie chciałem spędzać niedzielnego popołudnia z tym cwelem, a do tego jutro miał chodzić razem ze mną do szkoły.
- Cześć – powiedział Louis i uśmiechnął się do mnie.
- Cześć – opowiedziałem mu, ale z uśmiechem było gorzej.
- Co się stało ?
- Zayn, tak mnie wkurwia …
-  Nie może być taki zły przecież.
- Ale jest, naprawdę uwierz mi.
- No dobra wierze, wierze, ale możesz przecież z nim pogadać.
 Nagle na taras wparował Zayn , nie miałem ochoty go już dzisiaj więcej oglądać.
- Siema jestem Zayn- przedstawił się Louis’owi
- Hej stary, ja jestem Louis, miło cię w końcu poznać, Liam tak się cieszył na twój przyjazd, tyle mi ot obie opowiadał.
- Wcale nie ! – odparowałem i wyszedłem, nawet mój najlepszy przyjaciel musiał być przeciwko mnie, miałem już tego naprawdę dosyć, poszedłem do „naszego pokoju” i położyłem się na łóżku, nawet nie wiem kiedy zasnąłem, natomiast wiem, że ktoś mi się przyglądał, to był Zayn, uśmiechnął się do mnie i powiedział :
- Nareszcie wstał śpioszek
- Która godzina  ?
- 18
- Co , już , masakra.
 Zayn nagle zaczął się śmiać chuj wie z czego.
- Z czego tak ta mordę cieszysz ?
- Zobacz do lustra.
 Wstałem i poszedłem do łazienki, a na twarzy miałem narysowane wąsy jak jakiś milord i piegi czarnym flamastrem, pewnie Zayn chciał mnie wkurzyć, więc postanowiłem nie dawać mu takiej satysfakcji, poszedłem do pokoju, gdzie dalej się śmiał i też zacząłem się śmiać, na co on nagle przestał i spojrzał na mnie.
- Nie jesteś wkurwiony ?
Na co ja ze stoickim spokojem odpowiadam:
- Nie, czemu ? Przecież to świetny żart.
- Ale ja chciałem cię wkurwić !
- Niestety nie udało ci się to – odwróciłem się tak żeby nie mógł zobaczyć mojej twarzy i uśmiechnąłem się do siebie zwycięsko.
***
 Reszta wieczoru minęła mi dość spokojnie, około 21 spakowałem książki do szkoły i poszedłem się umyć, kiedy wyszedłem spod prysznica wszedł tam Zayn, a ja chciałem zrewanżować się mulatowi i poszedłem na dół do kuchni. W lodówce była ryba wziąłem ją i włożyłem mu pod poduszkę, po czym poszedłem spać.


Od Autorki : Mam nadzieję, że ten rozdział wam się podoba, zachęcam do wyrażania swojej opinii w komentarzach / domifra ;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz